piątek, 2 marca 2012

Przeprawa


Piątek (24.02.2012)
Już kilka minut po 3:00 rano jesteśmy na nogach. Łyk ciepłej herbaty i czas wyruszać. Na dworze pada gęsty kapuśniaczek. Na szczęście jesteśmy już w ciepłym samochodzie i suniemy w kierunku Pyrzowic. Z radia płyną najlepsze filmowe przeboje. Na lotniskowym parkingu pełno. Zaraz po wejściu do hali odlotów kierujemy się do odprawy, która jest już otwarta. Kontrola bezpieczeństwa i już jesteśmy na strefie wolnocłowej. Punktualnie o czasie startujemy . Na dworze zaczyna już świtać, a niebo jest pokryte gęstymi chmurami. Wzbijamy się w powietrze i po chwili zostawiamy ciemne chmury pod nami. Za to ukazuje się nam czyste niebo, a w oczy zagląda pomarańczowe, wschodzące słońce. Oddychamy z ulgą. Nie musimy się już martwić, czy zdążymy na kolejny samolot. Do Rzymu przybywamy przed czasem. Zaraz po wyjściu z lotniska znajdujemy nasz autobus, który zabiera na do centrum miasta. Kupujemy bilety na kolejny autobus, który ma nas zabrać na lotnisko Fiumicino – 55 minut drogi. W oczekiwaniu na autobus wygrzewamy się w słońcu. Obserwujemy przechodzących Rzymian oraz razem z nami oczekujących podróżnych. Skąd są? Dokąd zmierzają? Zastanawiam się w duchu. W końcu ruszamy dalej. Po przybyciu na miejsce mamy jeszcze 5 godzin do odlotu do Madrytu. Zajmujemy się zwiedzaniem lotniska. Po drodze zgarniamy porzucone po środku wózki, które przed wejściem kosztowały 2Euro. Znajdujemy sobie miejsce i drzemiąc, pisząc, rozwiązując krzyżówki, spacerując zapełniamy sobie czas. Nagle dają się słyszeć oklaski i gwizdy. Spora grupa ludzi skanduje. Znikąd pojawia się kamerzysta. Czyżby anulowano jakiś lot? - zgadujemy. Powoli kierujemy się do stanowiska odprawy w przeświadczeniu, że i tak przyjdzie nam jeszcze sporo poczekać. Tymczasem ku naszemu zdziwieniu odprawa jest już otwarta i ani jednej osoby. Kierujący odprawą Włoch przywołuje nas gestem. Przy kontroli bezpieczeństwa napotykamy spory tłum. Gdy udaje nam się w końcu przez niego przebrnąć, jest już czas wejścia na pokład. Po prawie 3 godzinach lądujemy w Madrycie, gdzie przyjdzie nam spędzić całą noc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz